Inteligentna Jazda

Samochód autonomiczny – co to jest?

Czy możesz kupić autonomiczne samochody / pojazd

Archived

Zaczynając rozmowę o zmianach w motoryzacji i gigantycznym postępie, jaki poczyniła branża automotive, lubię przywoływać przykłady ze sportów motorowych. Nie trzeba być wielkim fanem wyścigów Formuły 1, żeby zadziwić się porównaniem kierownic bolidów z lat 50/60. XX wieku i tych współczesnych…

Często wzbudzam niedowierzanie, mówiąc, że w takim samym stopniu zmieniły się samochody, którymi poruszamy się na co dzień… A w gruncie rzeczy, jesteśmy ledwie w połowie drogi, patrząc na stopień rozwoju i zaawansowania systemów ADAS i autonomicznych pojazdów. Przyszłość przyniesie więcej zadziwiających funkcji i nowinek, a badania ciągle trwają.

Od drewna do automatyzacji w siedemdziesiąt lat

Juan Manuel Fango czy Stirling Moss w połowie ubiegłego stulecia trzymali w rękach trójramienne kierownice wykonane z drewna i aluminium – okrągłe przedmioty, które pozwalały im tylko i wyłącznie kierować pojazdem za pomocą ruchów rąk. Sześćdziesiąt lat później w bolidach Formuły 1 zawodnicy trzymają już w dłoniach małe centra dowodzenia aut, które dla laika mogą przypominać zminiaturyzowany kokpit samolotu. Współczesna kierownica nadal umożliwia kierowanie samochodem, ale jednocześnie pozwala na kontrolę nad wieloma ustawieniami, komunikację z zespołem oraz oczywiście aktywowanie pomocnych systemów, jak chociażby system pozwalający osiągać wyższe prędkości maksymalne na dozwolonych odcinkach toru DRS.

Nieprawdopodobny skok w ciągu zaledwie kilku dekad! Możemy być pod wrażeniem technologicznego wyścigu zbrojeń w sportach motorowych, ale i nasze cywilne pojazdy przeszły ogromną ewolucję, zyskując ogrom możliwości. Stały się bardziej komfortowe i bezpieczne. Kierunek na przyszłość jest jasny – samochody autonomiczne, które odciążą kierowców, wpłyną pozytywnie na ekologię, zmienią krajobraz miejski i codzienne życie ludzi, a może i nawet uczynią miasta bezpieczniejszymi. Doświadczenie jazdy autonomicznej ma być przyjemne i komfortowe. Niezbędnym elementem tego procesu jest rozwój ADAS (Advanced Driver-Assistance Systems), a więc systemów wspomagających kierowców.

Autonomiczny samochód w PRL-u

Wielu z nas doskonale pamięta rzeczywistość PRL-u. Auto było fantazją, dobrem ekskluzywnym, o którym marzyły miliony Polaków. W latach osiemdziesiątych XX wieku każdego roku rejestrowano 200-300 tysięcy pojazdów, a na drogach królowały maluchy i fiaty 125p. Przyznaję, że tytuł tego akapitu jest nieco prowokujący, bo nasza rodzima myśl techniczna była wówczas daleko w tyle za Zachodem, ale nie oznacza to, że samochód autonomiczny był wówczas na świecie tylko luźną ideą, o której rozpisywali się co najwyżej niektórzy inżynierowie oraz pisarze science fiction.

Warto wspomnieć w tym miejscu chociażby o projekcie Prometeusz, który nawet dzisiaj wypada okazale w rankingu największych inicjatyw mających na uwadze samochody autonomiczne. Naukowcy pracujący pod kierownictwem Ernst Dickmannsa zaprojektowali VaMoRs (skrót od Versuchsfahrzeug für autonome Mobilität und Rechnersehen), a więc wykorzystujący najnowszą dostępną wówczas technologię van, który był w stanie samodzielnie poruszać się z prędkością do 96 kilometrów na godzinę. Pojazd wykorzystywał do obserwacji i nawigacji obraz z kamer i dane z sensorów, które były analizowane i przetwarzane przez potężny na ówczesne czasy komputer.

Gabaryty sprzętu, który był niezbędny do autonomicznego poruszania się wspomnianego pojazdu, pozwalają nam łatwo zrozumieć, dlaczego wtedy jeszcze jako mało realne uważano powszechne zastosowanie tej technologii i codzienny widok takiego samochodu na ulicach. Co innego dzisiaj, gdy postęp zaoferował nam tak gigantyczne możliwości i ułatwienia. To gdzie jesteśmy, jeśli chodzi o autonomiczne samochody?

Poziomy automatyzacji SAE

Międzynarodowe Stowarzyszenie Inżynierów Motoryzacyjnych (SAE – International Society of Automotive Engineers) i Amerykańska Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) wyróżniają sześć poziomów automatyzacji jazdy. Przyjrzyjmy się im bliżej.

Poziom 0

Prowadzenie samochodu i monitorowanie otoczenia są wymagane od kierowcy, który może wykorzystać system wspierający i ostrzegający. Pojazd może również obserwować zachowanie człowieka, by zwiększać jego bezpieczeństwo, np. proponując postój i przerwę, gdy ten zaczyna wykazywać oznaki zmęczenia.

Poziom 1

Samochód potrafi wykonywać samodzielnie proste czynności na bazie informacji ze środowiska o warunkach na drodze. Do tych zalicza się utrzymywanie prędkości czy zmiana pasa ruchu. Przykładem może być wykorzystujący współpracujące systemy aktywny tempomat, który potrafi zmienić prędkość jazdy, dostosowując ją do samochodów poruszających się z przodu, a gdy droga znowu będzie wolna, wrócić do wcześniej ustalonego tempa.

Poziom 2

W tym przypadku mówimy już o częściowej automatyzacji. Samochód potrafi realizować funkcje związane z kierowaniem samochodem, ale kluczowe decyzje nadal pozostają w gestii kierowcy. Na tym poziomie pojazd jest w stanie pokonać trasę z punktu A do punktu B bez aktywności ze strony użytkownika, ale ten musi cały czas pozostawać skupiony i monitorować, co się dzieje na drodze.

Poziom 3

Samochód wykonuje wszystkie czynności związane z jazdą i jest odpowiedzialny za monitorowanie drogi. Kierowca musi być przygotowany na ewentualny sygnał o przekazaniu mu kontroli nad autem. Na tym poziomie funkcjonuje system asystenta do jazdy w korku.

Poziom 4

Na tym etapie mówimy już o wysokiej automatyzacji. Samochód radzi sobie z jazdą i monitorowaniem otoczenia, a także jest przygotowany na mogące wystąpić sytuacje awaryjne. Kierowca może zostać poinformowany o potrzebie przejęcia przez niego kontroli, ale ma dużo dłuższy, niż w przypadku poziomu trzeciego, czas na przejęcie inicjatywy. Na tym etapie pojazd może nawet w ogóle nie posiadać kierownicy czy pedałów.

Poziom 5

Samochód autonomiczny w pełnym tych słów znaczeniu – więc pojazd jest samodzielny w każdych warunkach. Kierowca nie musi ingerować nawet w trudniejszych do obserwacji i identyfikacji warunkach drogowych, na przykład w pagórkowatym terenie poza miastem, gdzie piaszczysta droga jest już dużym luksusem.

Na jakim etapie obecnie jesteśmy?

O autonomicznych samochodach słyszymy regularnie i niestety dajemy się porwać euforii. Świetnie obrazuje to badanie Thatcham Research z początku roku. Podczas gdy w pełni autonomiczna jazda to dopiero pieśń przyszłości, 71% ankietowanych wyraziło przekonanie, że mogą obecnie kupić samochód autonomiczny, a 11% było pewnych, że obecny poziom zaawansowania technologii pozwoliłby im nawet zdrzemnąć się podczas podróży.

Zdumiewające? Niekoniecznie. Kolejne udane testy i ogłaszane przez wielkie koncerny miliony kilometrów pokonywane na prawdziwych drogach przez pojazdy, które samodzielnie się poruszają, robią na nas wrażenie. Wracając jednak na moment do przygotowanej przez SAE listy poziomów, szybko możemy dostrzec, że w praktyce dopiero stawiamy pewniejsze kroki na drugim etapie rozwoju. Pojedynczy producenci wdrażają funkcjonalności z poziomu 3, jak asystent do jazdy w korku, ale to system dedykowany do użytku w bardzo konkretnej sytuacji i nie zwalniający właściciela auta od obowiązku monitorowania sytuacji. Do pełnej autonomii środkom transportu jeszcze sporo brakuje, a badania nad bardziej autonomiczną jazdą ciągle trwają.

Samochody autonomiczne w terenie miejskim już za kilka lat?

Tymczasem czołowi producenci samochodów wskazują początek najbliższej dekady jako czas, gdy ich pojazdy autonomiczne pojawią się na drogach. Większość zapewnia, że już wtedy na autostradzie ich auta będą w stanie poruszać się samodzielnie. Na podobne udogodnienia w terenie zurbanizowanym będziemy musieli poczekać, zgodnie z prognozami, do okolic 2030 roku. Czy to możliwe? Plan wydaje się ambitny, niektórzy by pewnie nawet powiedzieli nierealny, ale technologia rozwija się błyskawicznie i być może cel zostanie osiągnięty. Już dziś naukowcy są przekonani, że będzie możliwe zarządzanie każdym samochodem poprzez komputer. Postęp widzimy na co dzień w GlobalLogic, gdzie projektujemy aplikacje zgodne z AUTOSAR, dotyczące autonomicznych samochodów czy zaawansowanych systemów bezpieczeństwa. Nasi inżynierowie więc nie tylko obserwują z bliska przełom technologiczny w motoryzacji, ale praktycznie biorą w nim udział i dokładają swoją cegiełkę w pracy nad pojazdami. Nieodmiennie jesteśmy otwarci na profesjonalistów myślących o przyszłości (koniecznie obejrzyj nasze oferty pracy!).

Mam nadzieję, że dowiedzieliście się więcej o poziomach jazdy autonomicznej i będziecie mogli teraz bardziej świadomie obserwować ewolucję samochodów. Kierowcy nie powinni zamykać się na możliwości, które lada moment mogą być udziałem nas wszystkich.

Autonomiczne samochody - między bezpieczeństwem a wolnością

Atmosfera wokół motoryzacji bez kierowców znacznie ociepliła się po tym, jak przedstawiciele administracji byłego prezydenta Baracka Obamy wypowiedzieli niezwykle pozytywne opinie na temat autonomicznych pojazdów i ich perspektyw rozwoju z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. Oczywiście ciepłe słowa padły przy ogłaszaniu wytycznych dotyczących bezpieczeństwa autonomicznych samochodów.

Amerykańska administracja chce opanować "dziki zachód" badań w branży autonomicznej motoryzacji. Piętnastopunktowy standard Departamentu Transportu nakazuje m.in. stosować jasne procedury i rozwiązania na wypadek awarii systemu, w dziedzinie zapewnienia bezpieczeństwa pasażerom. Ponadto reguluje kwestię zabezpieczeń systemu przed włamaniami oraz komunikację z pasażerami. Ogólnie jednak zasady ogłoszone przez rządową agendę nie są tak precyzyjne jak kodeksy drogowe. Regulatorzy przyznają, że dziedzina ta dopiero się rodzi i jeszcze nie wiadomo, w którym kierunku pójdą szczegółowe rozwiązania.

Dobre wieści dla bardzo dobrze zapowiadającej się branży mącą jednak doniesienia o wypadkach aut jeżdżących bez udziału kierowcy. Szczególnie głośny był wypadek samochodu Tesli sprzed kilku miesięcy, w którym zginął człowiek jadący w pojeździe poruszającym się w trybie autopilota. Mniej głośny w mediach był śmiertelny wypadek w Chinach, również Tesli jadącej na autopilocie.

Być może problem z autami koncernu Elona Muska jest czysto komunikacyjny - producent nie dość jasno ogłosił, że jego autopilot nie oznacza jeszcze autonomicznego pojazdu i ręce lepiej trzymać na kierownicy. Jednak postępy prac i testów całkowicie autonomicznych systemów są tak szybkie, że warto zastanowić się nad konsekwencjami autonomicznej rewolucji.

Autonomiczny samochód Ubera podczas testów na ulicach

Całkiem nowy biznes

Zgodnie z raportem firmy McKinsey, głośnym kilkanaście miesięcy temu w branżach zarówno komputerowej, jak i samochodowej, rozwój pojazdów bez kierowcy oznaczać może gorsze czasy dla producentów aut, a także dla dealerów i firm ubezpieczeniowych, które będą zmuszone do zmiany swoich profili działalności. Uznani twórcy aut, jak Volkswagen, Mercedes czy Audi, którzy eksperymentują z nowymi systemami sterowania, będą musieli mocniej konkurować z firmami takimi, jak Tesla, Google czy Apple. Natomiast ubezpieczyciele zaczną brać odpowiedzialność nie za nasze życie i zdrowie, ale za sprawność systemów elektronicznych za nie odpowiadających. Salony dealerów - wg McKinseya - zamienią się natomiast w warsztaty napraw, do których auta pojadą same.

Rzecz w tym, że branża samochodowa i serwisowa czerpie ogromne korzyści (jakkolwiek to nieprzyjemnie brzmi) z tego, że kierowcy mają wypadki, stłuczki, nadmiernie i niewłaściwie eksploatują pojazdy. Dzięki temu funkcjonują warsztaty, prosperuje rynek części zamiennych. Świat maszyn może to radykalnie zmienić. Oprogramowanie zostanie stworzone po to, aby uniemożliwić jakiekolwiek kolizje, a jazda będzie zoptymalizowana.

Być może w ogóle dojdzie do zaniku tradycyjnego rynku sprzedaży i posiadania pojazdów. Pojedynczy użytkownik będzie miał do dyspozycji różne auta, do których będzie wsiadał i jechał, tak jak to ma miejsce w znanych także już w Polsce systemach rowerów miejskich, w rodzaju Veturilo. Najważniejszym elementem systemu komunikacji będzie oprogramowanie, zaś z punktu widzenia użytkownika - aplikacja użytkowa, za pomocą której np. na zasadzie abonamentu korzysta on z transportu. Nie musi się martwić ani o tankowanie, ani o ładowanie, ani o naprawy i serwis. Po prostu płaci, albo w systemie pay-per-ride, albo w abonamencie, albo też, jeśli w danym miejscu lub właśnie dla niego komunikacja jest darmowa, wprowadza swój klucz i jedzie. Zrodzić się może zupełnie nowego rodzaju działalność biznesowa. Nie będą już miały znaczenia ani marka wozu, ani rodzaj oprogramowania, tylko najkorzystniejsza oferta warunków udostępniania, ceny i dodatkowe usługi związane z użyczaniem pojazdu.

Hakerzy i policjanci

Na różnych imprezach motoryzacyjnych, na targach technologicznych, demonstrowane są coraz bardziej zaawansowane mobilne rozwiązania integrujące pojazdy z siecią. Takie jak np. Android Auto, platforma zapewniająca zaawansowane funkcje nawigacji GPS, zarządzanie głosem oraz dostęp do zewnętrznych aplikacji innych producentów - lub również oparty na Androidzie system Sensus Connected Touch firmy Volvo.

Ekran systemu Sensus Connected Touch

Integracja platform mobilnych z elektroniką samochodową ma swoje niezaprzeczalne zalety. Pierwsza z nich jest nieco paradoksalna - otóż dzięki połączeniu sprzętu z systemami samochodowymi kierujący nie musi się rozpraszać, odrywać od kierowania, aby obsłużyć np. smartfona. Inna zaleta polega na sprowadzeniu wszystkich rozproszonych dotychczas urządzeń, np. GPS lub kamery samochodowej, do jednego. Sparowanie auta z platformą mobilną może nawet pomóc w lokalizacji samochodu w przypadku kradzieży. Są też wady. Posiadacz auta będzie np. związany z jednym systemem. I ewentualna chęć odejścia od platformy mobilnej może oznaczać konieczność wymiany całej elektroniki w desce pojazdu, albo wręcz - zakupu nowego pojazdu.

W Stanach Zjednoczonych federalny departament transportu proponuje przepisy wprowadzające obowiązek komunikacji auto-auto. Dotyczyć mają na razie jedynie lekkich pojazdów. Oznacza to, że auta jeżdżące po drogach będą musiały być wyposażone w urządzenia nadawczo-odbiorcze, umożliwiające przekazywanie sygnałów pomiędzy jadącymi pojazdami (V2V). Według urzędników z tamtejszego zarządu dróg, wprowadzenie komunikacji auto-auto zmniejszy liczbę wypadków na drogach o 80%, bez wliczania tych spowodowanych przez alkohol.

Te rozwiązania to nie tylko bezpieczeństwo i komfort w ruchu drogowym - auto w sieci narażone jest na zupełnie nowe niebezpieczeństwa. Pojazd staje się swoistym mobilnym komputerem, ze wszystkimi tego konsekwencjami, w tym także groźbą ataków hakerów i wirusów. Badaniem tzw. carhackingu od kilku lat poważnie zajmują się naukowcy. Uniwersytety Kalifornijski w San Diego i Waszyngtoński testowały m.in. różnorodne scenariusze, w jaki sposób auto może zostać zainfekowane i jak dalece napastnik może nim potem manipulować. Wyniki ich badań nie napawają optymizmem - kilka pojazdów, które podłączono do Internetu, mogłoby już teraz być zdalnie kontrolowanych przez włamywaczy.

Możliwy jest także atak przez port OBD 2 (autodiagnostyki pokładowej). System diagnostyczny, sterowany przez oprogramowanie, powinien wykrywać błędy w funkcjonowaniu pojazdu, ale posłużyć również może do wprowadzenia złośliwego oprogramowania do pamięci komputera pokładowego. Aby zasymulować takie działanie, naukowcy zainfekowali w notebooku samo oprogramowanie analityczne, a ten przeszmuglował szkodliwy program przez port do auta. Ponieważ jednak taka metoda wymaga bezpośredniego dostępu do pojazdu, przeniesienie malware’u byłoby dla hakera bardzo pracochłonne. Na taki wypadek badacze również mają opracowany scenariusz. Otóż gdyby opanować software analityczny w serwisach samochodowych, można by szybko zainfekować dziesiątki aut w trakcie przeglądu. A gdy szkodliwe oprogramowanie jest już w samochodzie, można nim niemal dowolnie manipulować. Naukowcom udało się np. podsłuchać rozmowę przez zintegrowany z samochodem mikrofon, korzystać z systemu GPS, aby śledzić przejazd auta, i otworzyć zamki w drzwiach.

Carhacki

Podatność autonomicznych pojazdów na zewnętrzne sterowanie, którą mogą wykorzystać źli ludzie, niektórzy postrzegają jako szansę dla stróżów prawa, aby mogli skuteczniej egzekwować przestrzeganie przepisów i zapobiegać niebezpieczeństwu na drodze. Niedawno komisarz londyńskiej policji, Bernard Hogan-Howe, w trakcie rozmów z radnymi Londynu zasugerował, że angielska policja mogłaby korzystać z systemów autonomicznych pojazdów i móc przejmować nad nimi kontrolę, jeśli zaszłaby taka potrzeba.

Założenie jest takie, że każdy nowy autonomiczny pojazd miałby instalowany przez producenta system "zdalnej kontroli", do której miałaby dostęp policja. Nie byłoby wówczas np. problemu z osobami niechcącymi zatrzymać się do kontroli drogowej. Pytanie jednak, czy przypadkiem ów policyjny system byłby całkowicie bezpieczny wobec hakerów i terrorystów. O wolności osobistej nawet nie wspominamy.

Samochód autonomiczny – co to jest?

Samochód autonomiczny to nie utopia! To fakt!

Jeszcze kilka lat temu samochód autonomiczny znajdował się wyłącznie w przestrzeni futurystycznych przewidywań. Obecnie już nie tylko coraz częściej się o mówi o pojazdach autonomicznych, ale w niektórych miejscach można je nawet spotkać! Okazuje się, że nad takimi technologiami pracują nie tylko naukowcy i producenci, ale także podmioty zajmujące się ustawodawstwem. To, że samochody autonomiczne zostaną wprowadzone do powszechnego użytku staje się coraz bardziej prawdopodobne. Żeby do tego doszło, muszą zostać przygotowane odpowiednie przepisy. Dzięki nim autonomiczny samochód może wkrótce stać się stałym elementem drogowego krajobrazu.

Co to jest autonomiczny samochód?

Autonomiczne samochody określa się również jako auta bezzałogowe. Samochód autonomiczny to pojazd, który porusza się bez udziału człowieka. Będzie nim sterować komputer. Wykorzystanie takiej technologii pozwala na zrezygnowanie z kierowcy i samodzielne pokonywanie wyznaczonych odcinków drogi. To jednak nie wszystko, ponieważ takie auto potrafi także omijać przeszkody.

Najczęściej samochody autonomiczne są odpowiednio zmodyfikowanymi modelami pojazdów, które można już kupić na rynku. Konstruowane są przez duże firmy motoryzacyjne, jak chociażby:

Mercedes-Benz;

General Motors;

Nissan;

Toyota;

Audi;

Volvo.

Poza tym pojazdy autonomiczne opracowują też projektanci firm kojarzonych z nowoczesnymi technologiami informatycznymi, jak na przykład Nvidia lub Google.

Kategorie autonomicznych pojazdów

Obecnie w przypadku samochodów autonomicznych można wyróżnić trzy kategorie, jeśli chodzi o stopień zautomatyzowania:

samochód porusza się samodzielnie, ale kierowca musi być czujny, żeby w razie potrzeby przejąć kontrolę nad autem;

auto jedzie samodzielnie, a kierowca nie musi stale kontrolować sytuacji na drodze;

pojazd w pełni zautomatyzowany.

Jak działają samochody autonomiczne?

Jak to możliwe, że samochód autonomiczny samodzielnie będzie mógł się samodzielnie poruszać? Czy nie będzie dochodzić do nieustannych kolizji? Takie pojazdy autonomiczne będą omijały inne obiekty dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii. Będą to między innymi:

radar;

GPS;

lidar;

widzenie komputerowe.

Radar lokalizuje obiekty poprzez fale radiowe. Lidar działa podobnie, ale zamiast fal stosuje światło lasera. Z kolei GPS dostarcza informacji o położeniu dzięki nawigacji satelitarnej. Dzięki widzeniu komputerowemu obraz jest przetwarzany przez maszynę w opis cyfrowy.

Pojazdy autonomiczne do powszechnego użytku

Kiedy autonomiczny pojazd mógłby być wprowadzony do powszechnego użytku? Potencjał w tym pomyśle dostrzegli politycy i wojskowi. Prace nad samochodami autonomicznymi przyspieszyły dzięki amerykańskiej agencji rządowej DARPA. Zajmuje się ona rozwojem wojskowej technologii i sponsoruje badania, które mogą mieć wpływ na stan obronności Stanów Zjednoczonych. Działania podejmowane przez Amerykę, Chiny i Koreę uruchomiły także inicjatywę polityków unijnych. W efekcie podobne projekty są realizowane także w Europie.

Rozwój takich technologii odbywa się nie tylko w kontekście zbrojeń, ale dotyczy także zwykłych użytkowników ruchu drogowego.

Gdzie spotkasz pojazd autonomiczny?

Już teraz pojazdy autonomiczne można spotkać na drogach Kalifornii. Takie pojazdy wożą swoich pasażerów na przejażdżki. Niebawem w Europie mają pojawić się autonomiczne ciężarówki, autobusy i auta dostawcze. Na europejskich drogach możemy spotkać już samochody elektryczne, które mają funkcję samodzielnej jazdy. Według planów do 2030 roku do ruchu będą dopuszczone wszystkie trzy kategorie pojazdów autonomicznych.

Czy samochód autonomiczny musi być ubezpieczony?

Jeśli zastanawiałeś się, co to jest samochód autonomiczny, na pewno pomyślałeś także o tym, jak będzie wyglądać kwestia ubezpieczenia takiego pojazdu. Największym dylematem jest kwestia odpowiedzialności za wypadek. Kto ma za to odpowiadać, skoro autonomiczny pojazdem nikt nie kierował? Ubezpieczenie OC jest przypisane do pojazdu, a osoba ubezpieczona to jego właściciel.

Najpewniej samochody bezzałogowe także będą objęte tym ubezpieczeniem, a za ewentualne szkody, które wyrządzi maszyna, będzie odpowiadać jej właściciel. Plany komisji transportu i turystyki Unii Europejskiej zakładają, że w każdym takim pojeździe zastosowany będzie system rejestrujący zdarzenia w samochodzie autonomicznym. To miałoby ułatwiać dochodzenie ewentualnych roszczeń powypadkowych i określenie odpowiedzialności za kolizję.

Samochody autonomiczne to niewątpliwie przyszłość komunikacji. W kolejnych latach będzie ich na drogach coraz więcej. Możliwe, że już za naszego życia zrealizują się wizje znane do tej pory tylko z filmów.

Blog Author

Przemysław Kutytowski

LEAVE A REVIEW